DKK we wrześniu - norweska powieść nie tylko dla nauczycieli.

Utworzono: czwartek, 07 październik 2021

       W ostatni czwartek września klub DKK dla dorosłych zebrał się by omówić książkę norweskiej pisarki Vigdis Hjorth Song nauczycielki.

W jesiennej atmosferze, przy wtórze songów Brechta (dlaczego akurat Brechta zaraz się okaże), smakując norweskie bułeczki cynamonowe oraz rewelacyjny tort Pani Małgorzaty (świętowała z nami swoje urodziny), prowadziłyśmy ożywioną dyskusję na temat lektury.

Pani Zuzanna Mróz, niezwykle aktywna klubowiczka, zechciała się podzielić swoimi refleksjami dodatkowo w formie pisemnej recenzji. Oto ona:

 Song nauczycielki - recenzja

                Życie Lotte Bok – bohaterki powieści Vigdis Hjorth Song nauczycielki od lat toczy się jednostajnym, spokojnym rytmem. Zajęcia ze studentami, przygotowywanie wykładów, pisanie artykułów, recenzowanie prac doktorskich, a w wolnym czasie wyprawy do lasu lub na łąkę to jej codzienna rutyna. Przy czym rutyna nie oznacza tu nawykowo wykonywanych czynności, lecz biegłość w swoim fachu nabyta przez długa praktykę.

               Lotte jest kobietą w średnim wieku, dobrze sytuowaną, o niekwestionowanym dorobku zawodowym. Jej cechy szczególne to znakomita organizacja i niesłabnące zainteresowanie pracą, czyli nauczaniem. W końcu nie bez powodu cieszy się opinią świetnego pedagoga, z prawdziwą pasją przekazującego młodzieży wiedzę o dramatach Bertolda Brechta i ich niegasnącej aktualności.

               I oto pewnego dnia do jej uporządkowanego świata wkracza nieproszony gość – student ostatniego roku szkoły filmowej, który zaprasza sławną naukowczynię do udziału w swoim dyplomowym projekcie. Pani profesor, wprawdzie z oporami, ale jednak się zgadza i od tej chwili jej spokojna egzystencja zaczyna przypominać samochód jadący nad krawędzią. Przede wszystkim opuszcza ją pewność siebie i poczucie, że wszystko jest takie, jakie powinno być. Przez cały czas  głos wewnętrzny mówi jej, że chociaż pozornie nic się nie zmieniło, nie skompromitowała się ani nie nawaliła na żadnym odcinku, to jednak całość zmierza w niewłaściwą stronę. Chwilami bywa zła na studenta, podskórnie wyczuwa jego niezbyt czyste intencje, ma przeczucie, że ów stara się nią manipulować w celu uzyskania zamierzonego efektu, lecz jednocześnie nic z tym nie robi, nie zadaje mu żadnych pytań ani nie dyskutuje. Dlaczego?  Myślę, że powodem może być jej dobre zdanie o sobie oraz przekonanie o słuszności własnych działań. Ponadto pani profesor Bok to osoba tak uporządkowana i zasadnicza, iż czytelnik może mieć wrażenie, że próba odnalezienia w niej odrobiny spontaniczności to zwyczajna strata czasu. Zatem konwenanse i obowiązujące normy nie tylko ułatwiają nam funkcjonowanie w społeczeństwie, ale także zakładają wędzidło na umysł i serce?

               Finał projektu z Lotte w roli głównej oznacza dla bohaterki koniec dotychczasowego życia. Wybucha wielka awantura, w wyniku której szacowna profesor teatrolog musi zrewidować swoje podejście do ludzi, a w szczególności do studentów, których, jak się okazuje, w ogóle nie zauważała. Jednakże nie przeszkadzało jej to w przekazywaniu im słusznych i mądrych według niej treści, które do nich nie trafiały, w rzeczywistości więc okazywały się martwe.

Lotte Bok, która ciągle wygłasza kazania o tym, co moralnie właściwe, bardziej troszczy się o grzyby, kaczki i zające niż o ludzi, zwłaszcza o swoich studentów – nie zwraca na nich uwagi bez względu na to, jak bliscy są płaczu.

              Jednakże  powieść norweskiej pisarki, podobnie jak wszystkie dobre książki, nie skupia się wyłącznie na problemie jednostki, lecz ma do przekazania niebłahe spostrzeżenie dotyczące ważnego  wymiaru życia społecznego. Chodzi mianowicie o system edukacji. Wszakże jej bohaterka uchodzi za wybitną nauczycielkę prowadząca swoje zajęcia w sposób fascynujący i porywający, a jednak nie potrafi przekonać studentów szkoły teatralnej, aby zechcieli zaangażować się w nowe odczytanie starych dramatów. Tyle wysiłku włożonego w ten z góry skazany na niepowodzenie projekt to całkowita porażka. Zatem, czy należy wyciągnąć wniosek, że Brecht się zestarzał i powinniśmy go schować w teatralnym lamusie, aby spokojnie spróchniał pod grubą warstwą historycznego kurzu? Chyba jednak nie to chce nam powiedzieć znakomita pisarka. Tage Bagst – reprezentant młodego pokolenia -  zadaje Lotte podchwytliwe pytanie: W momencie, kiedy pani wykład jest aż tak (…) pełen patosu kiedy pani odgrywa sceny i wciąga w ten sposób studentów w akcję, szczególnie w przypadku sztuk Brechta, czy nie zachodzi wówczas niebezpieczeństwo, że odbywa się to kosztem właśnie myślenia i analizowania ? Czyli przekonać można, tylko trzeba wiedzieć jak. Nie należy mianowicie  wciskać jedynie słusznych interpretacji i podawać gotowych rozwiązań, gdyż w ten sposób nie uczymy nikogo myślenia i wrażliwości, tylko odtwarzania z pamięci gotowych formuł, które być może kiedyś były słuszne, ale z upływem lat zdezaktualizowały się (być może nie dla nauczycieli, ale dla uczniów na pewno) w związku z czym kolejne pokolenia muszą samodzielnie poszukiwać w starych dziełach nowych sensów. I trzeba im na to pozwolić.

               Zatem rzetelna reforma systemu edukacji powinna uwzględniać podmiotowość młodzieży, a z nauczycieli czynić raczej życzliwych doradców i czułych przewodników, aniżeli niedostępnych mędrców wygłaszających ex catedra porośnięte mchem frazy. Być może to jedyny skuteczny sposób na uczynienie arcydzieł wciąż żywym organizmem, a nie hermetycznym sejfem dostępnym garstce badaczy?

spotkanie DKK

spotkanie DKK

spotkanie DKK

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odsłony: 1027